poniedziałek, 11 lipca 2016

Witam! Rada Miasta jest uprawniona do nadawania nazw budynkom i miejscom. Niebawem nastąpią zmiany nazw kilku ulic w Kędzierzynie-Koźlu, wymuszone ustawą z dnia 1 kwietnia 2016r o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. W Naszym Mieście jest 5 ulic, które wpisują się w obowiązek zmiany ich nazwy. Pomiędzy radnymi już toczą się rozmowy o nowe brzmienia. Co najmniej dwie propozycje mają moje poparcie. 1) Kapitan Paweł Cyms - dowódca jednej z śląsko-polskich grup uderzeniowych III Powstania Śląskiego, walczących o Kędzierzyn w dniach 6-10 maja 1921r; 2) Eugeniusz Kwiatkowski - minister przemysłu i handlu (1926–1930) i minister skarbu (1935–1939), którego przedsiębiorczość odbudowała gospodarkę II Rzeczypospolitej. Pozostałe propozycje są nijakie, wpisujące się w charakterystykę ulic przyległych. Nie zamierzam jednak kruszyć kopii w ich sprawie. Na przykładzie nadawania nazw nowym ulicom w 2010r (wówczas też byłem radnym) moje ożywiające propozycje przepadły, na rzecz poprawnych politycznie. I tak: 1) W Kłodnicy zamiast ulicy Tczewskiej, dla upamiętnienia pomocy mieszkańców miasta Tczewa na rzecz K-K, w szczególności dla tego osiedla w 1997r jaką uzyskano po powodzi stulecia (2 glosy "za"), Rada Miasta nadała nazwę Ignatzego Richtera, ku pamięci pierwszego wikariusza z 1917r, który wnioskował do biskupa o budowę kościoła w Kłodnicy (8 głosów "za"). 2) W Lenartowicach zamiast ulicy Kresów Wschodnich - dla upamiętnienia faktu iż je utraciliśmy i dzisiaj jest to aktualna propozycja z powodu problemów jakie w Sejmie natrafia wniosek, aby Rzeź Wołyńska uzyskała status święta państwowego (6 głosów "za"), nadano nazwę Leona Wyczółkowskiego - honorującego Polskiego artystę malarza, grafika i rysownika (12 głosów "za"). Odpuszczam walkę o zmiany nazw ulic, które ustawowo muszą ulec przemianowaniu, bo większość radnych ma inne podejście do tych spraw niż ja. Natomiast postanowiłem przekonywać radnych do nadania nienazwanemu mostowi na Kanale Gliwickim pomiędzy Blachownią i Piastami, nazwy "Most Kłuszyński" w celu upamiętnienia pięknego zwycięstwa wojsk Polskich w bitwie pod Kłuszynem w 1610r (dowód na to, że współpracujące ze sobą Polska i Ukraina mogą być niepokonane, ponieważ Polacy i Kozacy z 12 tys. żołnierzy, przepędzili Rosjan i Szwedów, których armie liczyły łącznie 23 tys. żołnierzy). Takich nienazwanych obiektów i miejsc publicznych jest wiele w Naszym Mieście. Namawiam do ich wyszukiwania i proponowania nazwania. To ważne, bo poprzez nazwy związane z wydarzeniami nie ginie pamięć, ożywiają wspomnienia, rodzą się inspiracje. Nazwy ulic powinny przypominać, ba w swojej treści nawet edukować, a w mieście dominuje nazewnictwo bez duszy, bez emocji. Jeżeli nazwy ulic, mają być tylko po to, aby móc napisać adres zamieszkania, to może lepiej je zwyczajnie ponumerować? Pomyślcie jak nazwać poszczególne bezimienne jego fragmenty: place, ścieżki, to co jest, a o niczym nie informuje. Wnoście propozycje zmian, a Rada Miasta będzie je rozpatrywać. Ożywmy miasto! *** Pozdrawiam. Ryszard Masalski

wtorek, 5 lipca 2016

Witam! ? ? ? 30 czerwiec 2016r. Sesja Rady Miasta Kędzierzyn-Koźle. Te znaki zapytania to niedowierzanie, że Rada Miasta odrzuciła wniesiony przeze mnie projekt uchwały w sprawie wystosowania apelu do Ministra Finansów o odstąpienie od dotychczasowej wykładni przepisów dotyczących obliczania udziału gmin we wpływach z podatku dochodowego od osób fizycznych, jako niekorzystnej dla gmin. Proponowane stanowisko Rady Miasta, sprowokowane było przez odpowiedź Ministra Finansów, na moje zapytanie do Niego z grudnia 2015r sugerujące iż Ministerstwo Finansów zaniża wypłatę należnego gminie dochodu z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych. Minister Finansów oświadczył iż pomniejsza kwotę ogólną, od której nalicza się gminny udział w tym podatku, o środki uzyskane z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych uiszczanych na podstawie ryczałtu. W skali roku, dla K-K to rząd około 2 mln zł, a na przestrzeni kilkunastu lat blisko 20 mln zł pomniejszonego dochodu gminy K-K. Przypomnę brzmienie art. 9 ust 1 ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego: "Kwotę udziału gminy we wpływach z podatku dochodowego od osób fizycznych, stanowiącego dochód budżetu państwa, ustala się mnożąc OGÓLNĄ kwotę wpływów z tego podatku przez 0,3934..." Projekt uchwały dowodził iż wzmiankowane pomniejszenie nie ma żadnego umocowania ustawowego. Przed głosowaniem tak argumentowałem: "Rozumiejąc iż Minister Finansów dba o to, aby jak największa część budżetu państwa była w dyspozycji rządu, to jednak działa w granicach prawa, a prawo to przekroczył, ze szkodą dla gminy K-K. I stąd konieczność zwrócenia uwagi Ministrowi Finansów, że popełnia błąd. [...]." Tylko 5 radnych było "za", 11 głosowało "przeciw", 6 "wstrzymało się od głosu". Tak to Rada Miasta zrezygnowała z walki o zwiększone dochody. Nie było, żadnych prawnych wątpliwości, co do brzmienia apelu i użytej argumentacji. Tak oświadczyłem radnym: "Ja nie pytam, jak silny jest przeciwnik! Ja pytam się, gdzie on jest! Wystąpię do Ministra Finansów jako pojedynczy radny, postulując o korzystniejsze dla gminy interpretacje przepisów, ale będzie to słabsza siła oddziaływania niż gdyby o to samo wnosiła Rada Miasta." W przerwie obrad jeden z radnych zadeklarował się iż on też podpisze się pod tym postulatem - zapowiedziałem radnym iż każdego z nich odwiedzę i dam szansę złożenia swojego podpisu pod wnioskiem. Po moim ostatnim zdaniu w opisanej sprawie, padła oferta pomocy złożona przez panią Sabinę Nowosielską - Prezydenta Miasta K-K. Dotyczy ona dostępu do Biura Radców Prawnych Urzędu Miasta K-K, w ostatecznej redakcji tekstu, pisma - postulatu do Ministra Finansów. Oczywiście, że skorzystam. Wracając do domu, naszła mnie myśl, że być może problem powinienem zainteresować posłów na Sejm, Marszałka Sejmu, Prezydenta Państwa. Pewne jest jedno: walka o większe dochody dla gminy, dla mnie nigdy się nie kończy...*** Pozdrawiam. Ryszard Masalski

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Witam! Radny miejski (z Kędzierzyna-Koźla), to również zaangażowanie w realizację małych lokalnych potrzeb. Pamiętam, radość gdy wskutek mojej aktywności, postawiono przed wieżowcami na Osiedlu Blachownia, pierwszy drewniany zestaw urządzeń zabawowych w 1997 roku - niestety spłonął, po kilku miesiącach bo młody człowiek chciał zobaczyć słup ognia. Z tego był i taki problem, bo strona urzędowa nie chciała otworzyć się na Blachownię, argumentując to lękami przed kolejnymi zniszczeniami. Mimo to, w następnych latach skupiając się na placu wielofunkcyjnym przy ulicy Zwycięstwa, spowodowałem iż pojawiły się tam kolejno różne urządzenia zabawowe, w tym boisko do gry w piłkę siatkową i do koszykówki. W ten trend wpisała się również Rada Osiedla Blachownia, która kontynuując wyznaczony kierunek przyczyniła się do zakupu przez miasto i zainstalowania licznych urządzeń rekreacyjnych dla młodzieży i dorosłych. W tym samym duchu głosowali mieszkańcy Osiedla w ramach Budżetu Obywatelskiego i podziału środków mu przypisanych: w ubiegłym roku wskazano i zainstalowano urządzenia do ćwiczeń na rurkach i linach (street workout), w 2016r będzie małe miasteczko ruchu drogowego. To jeszcze nie koniec. Nie było łatwo, ale w końcu zainteresowałem Panią Sabinę Nowosielską Prezydenta Miasta Kędzierzyn-Koźle faktem iż ten plac nie jest oświetlony i gdy zachodzi słońce mieszkańcy zamiast wypoczywać na powietrzu, wracają do domów, bo ciemno. Prezydent Miasta osobiście dokonała wizji lokalnej. (To jej znak rozpoznawczy, np.: Wracając z roboczego spotkania w piątek - 3 czerwca, widziałem jak samochód zatrzymał się przed wiaduktem kolejowym od strony Osiedla Pogorzelec. Wysiadła z niego Pani Prezydent, która obeszła długi na 50 metrów i wysoki na trzy metry nasyp prowadzący do przejścia pod torami. Rozmowy przez telefon nie podsłuchiwałem, ale po przywitaniu się dowiedziałem się, że sprawdziła jakość wykonanej usługi, związanej z jego modernizacją, z której nie była zadowolona; zobowiązywała do poprawienia zauważonych usterek. Tak rozmawiając ujawnił się problem, zgłaszany przez mieszkańców: od ubiegłego roku jak oddane zostało rondo przy moście kolejowym, występuje utrudnienie z przejściem na drugą stronę ulicy; z kolei kierowcy są przeciwni przejściom dla pieszych, bo to spowalnia jazdę. Przed rozstaniem zaproponowałem, aby ruch pieszy nad ulicą Kozielską przy moście kolejowym przenieść na wybudowaną kładkę nad drogą... - jeżeli takowa się pojawi, to będę miał w niej swój udział...). Wracając do Osiedla Blachownia i placu przy ulicy Zwycięstwa. Niedawno uzyskałem zapewnienie, że do jesieni będą postawione słupy oświetleniowe z przyłączami do sieci energetycznej, aby mieszkańcy mogli korzystać z jego walorów bez ograniczeń. Prezydent Miasta sama od siebie dodała iż poleciła właściwym służbom, podnieść estetykę tego miejsca, poprzez wypełnienie otoczenia urządzeń kamyczkami, które przykryją czarny pylisty piach. - I tak to się wszystko pięknie układa, że moje łzy nad drogą dojazdową do blachowiańskich wieżowców gdzie mieszka połowa Osiedla właśnie zostały otarte, bo rozpoczęło się łatanie dziur. *** Pozdrawiam. Ryszard Masalski

wtorek, 31 maja 2016

Witam! Podczas ostatniej sesji 31 maja 2016r Rady Miasta Kędzierzyn-Koźle w punkcie interpelacje, koleżanki i koledzy radni ze zdumieniem dowiedzieli się, że nie mam żadnych pytań z uwagi na odbywające się w okresie międzysesyjnym moje rozmowy z Panią Sabiną Nowosielską Prezydentem Miasta K-K. "Albo uda się mnie zainteresować Panią Prezydent zgłaszanym problemem lub zostaję przekonany przez Prezydenta Miasta." To partnerska współpraca, której owoce niebawem, będą widoczne; przecież nic nagle się nie wyłania. Jako przykład podaję przebieg punktu dotyczącego przyjęcia przez Radę Miasta Regulaminu utrzymania czystości i porządku w mieście. Moja wypowiedź: "[...] Uważam za słuszny zapis w par. 6 ust 1. pkt. 3) dotyczący tego, że w budynkach wykorzystywanych w części lub w całości na cele mieszkaniowe nie można prowadzić hodowli zwierząt gospodarskich. - Zabiegam o to już od grudnia ubiegłego roku. Całą rzecz jednak psuje druga część tego zapisu, która umożliwia prowadzenie hodowli zwierząt gospodarskich w tych budynkach mieszkalnych, w których jest ona prowadzona w dniu wejścia niniejszej uchwały w życie. Gdyby ta hodowla była prowadzona w budynku, w którym mieszka jedna rodzina lub kilka ale na równych zasadach prowadzących hodowlę to pół biedy, ale nie możemy dopuścić do sytuacji, gdzie w jednej części budynku prowadzona jest uciążliwa hodowla, a w drugiej za ścianą mieszka rodzina w oparach smrodu, polująca na gryzonie, będące integralną częścią każdej hodowli. Są takie miejsca w K-K, że z jednej części budynku mieszka rodzina, w drugiej prowadzona jest hodowla królików, a prowadzący tą hodowlę nie mieszka w tym budynku, tylko w innym osiedlu." Zaproponowałem aby pkt. 3) brzmiał następująco: Wprowadza się całkowity zakaz utrzymywania zwierząt gospodarskich w budynkach wykorzystywanych w całości lub w części na cele mieszkaniowe, w a postanowieniach końcowych wprowadzić termin zakończenia takiej hodowli do dnia 31 grudnia 2016r. (To, w celu umożliwienia spokojnego przeniesienia działalności, w miejsce nikomu nie przeszkadzające.) Nie domagałem się wprowadzenia tych zmian już teraz, bo nie chciałem blokować konieczności przyjęcia nowego brzmienia Regulaminu. W zamian otrzymałem zobowiązanie Prezydenta Miasta iż do następnej sesji zgłoszony aspekt będzie przeanalizowany i wypracowany zostanie projekt zmian, uwzględniający przedstawiony postulat. A jeszcze na sesji w kwietniu wniosek ten mógł odbić się od ściany..., obecnie jest rozważany. Warte podkreślenia jest i to, że moje prośby - wnioski mają szansę na realizację, które zgłosiłem podczas omawiania realizacji Strategii Rozwoju Miasta K-K w 2015r, a ta ma być poprawiona: 1) każde zadanie powinno mieć wyznaczony poziom zaangażowania gminy i opis spodziewanych efektów (obecnie nie ma żadnych mierników mierzących ich przydatność); 2) w Strategii Rozwoju Miasta powinno być zadanie pod nazwą: opracowanie i realizacja programu gospodarczego dla miasta K-K (jego miernikami powinny być: ilość nowych miejsc pracy oraz kwota wzrostu dochodów gminy). *** Pozdrawiam Ryszard Masalski

czwartek, 19 maja 2016

Witam! 18 maja 2016r odbyłem rozmowę z Panią Sabiną Nowosielską, Prezydentem Miasta Kędzierzyn-Koźle, w zasadzie dyskusję. Tego brakowało od początku kadencji, ale jak powiedziała Prezydent Miasta, nie patrzymy do tyłu tylko maszerujemy do przodu. A teraz wybrane konkrety. Od początku kadencji apelowałem o zaprzestanie rozdawniczej pomocy społecznej. Praktycznie nie podejmowano dyskusji w tym temacie. Przedstawiłem na spotkaniu koncepcję funkcjonowania pomocy społecznej, w oparciu o kontrakty socjalne, skupiające się na przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu poprzez wykonanie pracy na rzecz gminy o wartości uzyskanego świadczenia. Rzecz dotyczy około 1.000 zdrowych osób, które z tytułu bezrobocia uzyskują pomoc w łącznej kwocie 2, 4 mln zł (średnio miesięcznie 200 zł, w przeliczeniu na czas pracy, to 2 dni po 8 godzin, za kwotę 12, 5 zł / godzinę), co daje każdego dnia po 100 osób sprzątających miasto od poniedziałku do piątku, przez wszystkie miesiące całego roku. W wymiarze ekonomicznym, to oszczędności na poziomie około 2 mln zł, których gmina nie wyda na utrzymywanie w czystości miejsc publicznych, a w społecznym od strony osoby uprawnionej do pomocy społecznej dowartościowanie (że nie żyje się na koszt społeczeństwa), od strony pracujących i płacących podatki, że nie są frajerami utrzymującymi tego czy tamtego za darmo. Prezydent Miasta nie zablokował się na zasadzie "nie, bo nie". Pani Sabina Nowosielska przyjmując moją deklarację, że gdy będzie jej zgoda na opisane praktykowanie, to jestem gotowy opracować szczegóły, poinformowała mnie, że zobowiąże Dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej do wspólnego ze mną przedyskutowania pomysłu i ewentualnego przedstawienia zgodnego z przepisami prawa konkretnego projektu działań. I to się nazywa współpraca. Dalej: nie jestem już sam w moich analizach prawnych. Moje rozważania na temat przepisów ustawy o dodatkach mieszkaniowych, zostały skierowane do Biura Radców Prawnych, aby zbadać zasadność tego, że to budżet państwa zobowiązany jest pokrywać koszty wypłat, a nie gmina z własnych dochodów - rzecz dotyczy wydatku na poziomie 2, 5 mln zł rocznie. W ustawie o samorządzie gminnym, brak jest w katalogu zadań własnych, zadania pod nazwą opisaną w ustawie o dodatkach mieszkaniowych. To, według mojej interpretacji oznacza, że gmina powinna tylko weryfikować wnioski o dodatek mieszkaniowy oraz wypłacać go, po otrzymaniu środków z budżetu państwa (obecnie gmina z własnych dochodów dokonuje tej wypłaty). Gdyby było inaczej, to ustawodawca mógłby odrębnymi ustawami obłożyć gminę licznymi dodatkowymi zadaniami wykraczającymi poza jej katalog opisany w ustawie o samorządzie gminnym. Takie podejście przy nie zwiększeniu wysokości dochodów doprowadziłoby do sytuacji, że gminy utraciły by samorządność, ponieważ realizując wymuszone ustawami kosztowne zadania, nie będą dysponować środkami na wykonanie tego co mogą, tylko co muszą, stając się jedynie administratorem, a nie samorządem. W takim przypadku wybory Rady Miasta i Prezydenta Miasta byłoby farsą, a przecież jesteśmy państwem prawa. Jeżeli chodzi o sprawy Osiedla Blachownia, to i tu jest przełom: Prezydent Miasta zna problemy, a urzędnicy na poziomie operacyjnym mają wytyczne. *** Pozdrawiam. Ryszard Masalski

piątek, 6 maja 2016

Witam! W strukturach demokracji samorządowej nie jest możliwym osiąganie celów publicznych w osamotnieniu. Rada Miasta Kędzierzyn-Koźle liczy 23 radnych, w tym większościowy Klub Radnych PO. Na początku kadencji, byłem członkiem pięcioosobowego Klubu Radnych Niezależni, aby zwiększyć swoją skuteczność i siłę oddziaływania na decyzje Prezydenta Miasta i Rady Miasta. Po początkowych dobrych efektach (np. likwidacja wilgoci w części budynku szkolnego w Blachowni), od jesieni 2015r moje wnioski nie przebijały się jako zadania do wykonania. Wystąpiłem z Niezależnych. Uzyskałem swobodę w wypowiedziach, lecz zdecydowanie pogorszyły się moje osobiste stosunki z Prezydentem Miasta, z Panią Sabiną Nowosielską. Czemu? Brak dialogu pomiędzy nami traktowałem jak lekceważenie (będące wodą na młyn), a Prezydent Miasta moją desperację w licznej argumentacji traktowała jak atak na siebie (irytacja i niechęć wzrastały). Miało to przełożenie na zablokowanie się Prezydenta Miasta do moich inicjatyw. Ale co miałem robić? Szukałem sprzymierzeńców w większościowym PO (chyba wewnętrznie podzielonej na twarde PO i lojalistów wobec Prezydenta Miasta), ale radni tworzący Klub nie byli zainteresowani współpracą. Byłem sam. Promykiem nadziei na zmianę na lepsze, była decyzja Prezydenta Miasta, spełniająca w części moje zabiegi (od jesieni 2015r), aby uczniowie obecnych klas czwartych szkół podstawowych, którzy z uwagi na remont krytej pływali byli pozbawieni dziewięciomiesięcznej możliwości nauki pływania, mogli straconą okazję nadrobić. I tak w 2016r połowa klas czwartych w miesiącu marcu i kwietniu uczyła się pływać, druga połowa w maju i czerwcu właśnie to robi w ramach zajęć szkolnych. W kwietniu najbliższe otoczenie Pani Sabiny Nowosielskiej sugerowało, abym zbliżył się do Prezydenta Miasta i rozpoczął współpracę, argumentując iż ciągłe jałowe krytykowanie nikomu nie służy. Racja, ale do tanga trzeba dwojga. Poprzez sekretariat został wyznaczony termin spotkania na dzień 5 maja 2016r. Lecz 28 kwietnia 2016r, podczas sesji Rady Miasta znowu było spięcie pomiędzy nami, a poszło o program gospodarczy, z wzajemnymi uszczypliwościami. Obojgu nam się wyrwało. Zwątpiłem w celowość spotkania z Prezydentem Miasta, skoro wciąż się ścieramy. Porzuciłem urazy, a z rachunku sumienia wyszło mi, że i ja nie byłem bez winy, bo zamiast spotykać się z Prezydentem Miasta, to uprawiałem wojnę totalną podczas obrad Rady Miasta. Na swoje usprawiedliwienie powiem tak: gdy radni mentalnie wykluczyli mnie ze swojego towarzystwa, a Prezydent Miasta, był ich częścią, to gdzie miałem przedstawiać argumenty jak nie na sesji? Fakt, mogłem krócej. Spotkaliśmy się oboje z Prezydentem Miasta, w Urzędzie Miasta. Poznaliśmy motywy naszych działań, co powinno wyeliminować brak zrozumienia (główny powód złych relacji). I ważne uzgodnienie: będziemy spotykać się regularnie, dla analizy konkretnych propozycji przedsięwzięć. To dobrze wróży, bo projektować to ja lubię i będzie o czym dyskutować, aby potem na sesji było krótko. *** Pozdrawiam. Ryszard Masalski

piątek, 29 kwietnia 2016

Witam! To niebywałe, jak mało odwagi mają w sobie radni, tej kadencji Rady Miasta Kędzierzyn-Koźle. W okresie międzysesyjnym złożyłem kilka projektów uchwał, w tym w sprawie o zmianie uchwały w sprawie budżetu obywatelskiego, który przewiduje wzrost wydatków z 1 mln zł do 18 mln zł. Biuro Radców Prawnych Urzędu Miasta zaopiniowało projekt negatywnie, nie podając w swojej opinii przepisów, na podstawie których mój projekt uznano za niezgodny z prawem. Przewodniczący Rady Miasta Andrzej Kopeć na podstawie zapisów Statutu Gminy K-K, przerwał procedowanie nad nim (nie przesłał do Komisji Problemowych) i zwrócił mi projekt, bo nie zawierał wymaganej pozytywnej opinii prawnej. Ale przepisy statutowe nie blokują rozpoznania przez Radę Miasta projektów uchwał, wniesionych pod obrady Rady Miasta, w trakcie jej trwania. W dniu 28 kwietnia 2016r złożyłem wniosek poszerzający porządek obrad o podjęcie wzmiankowanej uchwały, argumentując: "żadna opinia prawna nie wiąże Rady Miasta, może być wadliwa, a jedynym prawnym cenzorem jest nadzór prawny Wojewody Opolskiego". Przekonywałem, że wzmiankowany nadzór uchylał uchwały Rady Miasta, mające pozytywne opinie Radców Prawnych UM, co dowodzi iż miejscowi prawnicy nie są nieomylni i pewnie mylą się też i w tej kwestii, negatywnie oceniając wnoszone projekty. Gdybym się mylił, to w przypadku przyjęcia przez Radę Miasta uchwały o zwiększeniu środków na budżet obywatelski, uchwała jako wadliwa byłaby uchylona przez organ nadzoru. I co by się stało? Nic! Taka jest procedura i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Ale nie! Radni w większości nie chcieli poszerzyć porządku obrad, aby odbyć dyskusję nad moimi projektami. I tak to, radca prawny, też człowiek może swoimi negatywnymi opiniami blokować różne ciekawe i dobre inicjatywy. Ba, jest to też wygodne dla radnych, którzy mogą schować się za negatywnymi opiniami, skrywając swoją niechęć do oczekiwanych społecznie zmian, wobec których są przeciwni. W sprawie zwiększenia budżetu obywatelskiego nie było im dane się ukryć, ponieważ gdy omawiano informację z przebiegu konsultacji w ramach tegorocznej edycji (mini) budżetu obywatelskiego, złożyłem wniosek o zwiększenie w latach następnych środków na ten cel do kwoty 18 mln zł - tylko ja byłem "za", 14 radnych głosowało "przeciw", 2 "wstrzymało się". Kończąc dzisiejszy wątek ze smutkiem przyjmuję postanowienia większości radnych, w tej sprawie. Czemu? Oddanie decyzji w sprawie zadań osiedlowych lokalnym społecznościom (wydatki rzędu 18 mln zł) uwolniłyby czas radnych, na skoncentrowanie się wyłącznie na strategicznie ważnych zadaniach dla miasta, gdy obecnie i jak widać bez zmian Rada Miasta zajmować się będzie wszystkim od braku chodnika i ławek, po funkcjonowanie szkół, zadłużenie miasta, realnie spadające dochody gminy. Będąc radnym, jestem jednak bezradny na ten brak optymalizacji w zarządzaniu samorządowym, bo większość radnych jest przekonana, że jest dobrze... - i tylko ja sam próbuję rozwiać opary złudzeń, a te jak widać są gęste. *** Pozdrawiam. Ryszard Masalski

wtorek, 26 kwietnia 2016

W poniedziałek (25 kwietnia 2016r) odbyła się Komisja Finansowa Rady Miasta Kędzierzyn-Koźle. Jednym z punktów było wypracowanie opinii do projektu uchwały w sprawie wieloletniej prognozy finansowej. Gdy zwróciłem uwagę na fakt iż miasto coraz bardziej się zadłuża, ktoś z sali rzekł: to dobrze, więcej wydajemy na rzecz społeczeństwa. Ale niebawem skończy się to wydawanie, bo to nie sztuka rządzić za pożyczone pieniądze. Na koniec tego roku miasto przekroczy magiczne 100 mln zł zadłużenia. Niepokojący jest również trend. Przez kilka ostatnich lat zadłużenie rosło w tempie 7 mln zł rocznie, gdy w 2016r wzrośnie o kolejne 13 mln zł. Rozrost obciążenia kredytowego przyśpiesza. Według zapisów ustawowych samorząd może maksymalnie się zadłużyć do 60 % swoich dochodów. Na warunki K-K tą graniczną kwotą jest 135 mln zł. Czyli, że najdalej za trzy lata gmina utraci zdolność kredytową i rozpoczną się cięcia w wydatkach. Tak to jest gdy większość decydentów angażuje się w wydatki, nie zwracając specjalnej uwagi na dochody lub zoptymalizowanie zarządzania samorządowego. Gdy o tym mówię jestem konfliktowy. Naprawdę? Ja tylko ostrzegam przed strasznymi konsekwencjami radosnej twórczości wydawania! A programu gospodarczego dla Naszego Miasta, aby zwiększyć dochody, wciąż nie ma, a moim nikt się nie interesuje. Większościowy Klub Radnych PO, polityczne ramię Prezydenta Miasta (pani Sabiny Nowosielskiej) jeżeli kiedykolwiek miał jakieś pomysły na rozwój miasta, to obecnie jest całkowicie wyjałowiony. Dochodzi do tego, że wywołujący emocje i burze mózgów punkt porządku obrad Rady Miasta - interpelacje i oświadczenia radnych chce się przenieść z początku sesji na sam jej koniec. To jest już dno, nie ma nawet woli wsłuchiwania się w przedsiębiorczość tych nielicznych, którym się chce coś zrobić dla miasta (do końca obrad nie zawsze wszyscy dotrwają, a i umysł już mniej sprawny, bo zmęczony). Ale coś chyba pęka. Wszyscy wiedzą, że pomiędzy mną, a Prezydentem Miasta nie ma partnerstwa. Być może z tego powodu, że ośmielam się mieć projekty zmian na lepsze w K-K, inicjatywy blokowane przez panią Nowosielską. Niektórzy radni, których umiejscawiam w wewnętrznym kręgu Prezydenta Miasta, mają już tego dość i sondują, czy jestem otwarty na współpracę z panią Prezydent, porzucając krytykę jej działalności. Do tanga trzeba dwojga - odpowiadam, uzupełniając: to pani Nowosielska zrobiła ze mnie swojego wroga, nie chcąc ze mną współpracować, a ja nie mając innego wyjścia zwyczajnie opisuję rzeczywistość taką jaką jest, będąc zły na to, że nie mogę jej zmieniać. Zobaczymy jak się to dalej potoczy, ale jako optymista z natury, dopatruję się szansy dla miasta w tym, że być może w końcu zamiast się ścierać, zacznie się wspólne budowanie. *** Pozdrawiam. Ryszard Masalski

sobota, 16 kwietnia 2016

Witam! Namówiony przez starego znajomego powracam, ponownie jako radny Rady Miasta Kędzierzyn-Koźle (2014-2018). Wiele się już od początku kadencji wydarzyło. Nie czas pisać wspomnienia. Czas opisywać rzeczywistość oraz ujawniać o czym myślę, w zakresie spraw publicznych. Od czegoś trzeba zacząć. Dzisiaj o moich działaniach i przemyśleniach dotyczących troski o dochody gminy Kędzierzyn-Koźle. Przez cały 2015r nie dawał mi spokoju fakt iż Minister Finansów w swojej corocznej informacji dla gminy Kędzierzyn-Koźle nie podaje ogólnej kwoty wpływów z podatku dochodowego od osób fizycznych, na podstawie której ustala gminną wysokość środków z tego podatku (około 37 %; w 2014r rząd 45 mln zł). Nie mogąc uzyskać wyjaśnienia w Urzędzie Miasta K-K, przekształciłem zapisy ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego (z 2003r) we wzór, podstawiłem dane (w tym wzmiankowaną ogólną kwotę wpływów, podaną w sprawozdaniu z wykonania budżetu państwa) i porównałem stan faktyczny z wynikami obliczeń, za lata 2009 - 2015. Przetarłem oczy ze zdumienia. W 7 - letnim okresie Minister Finansów przekazał gminie K-K 281, 3 mln zł, a według moich obliczeń winien przekazać 300, 1 mln zł, czyli mniej o prawie 19 mln zł. Radni Rady Miasta nie dawali wiary. Skarbnik Miasta (Joanna Hariasz) nie wyjaśnił skąd ta różnica. W grudniu 2015r wystąpiłem do Prezydenta Miasta (Sabina Nowosielska) z interpelacją o rozwianie wątpliwości. W odpowiedzi przedstawiono opinię prawną, z której wynika, że gmina nie ma uprawnień kontrolnych (wiadomo, posiada ją Najwyższa Izba Kontroli), czyli nie otrzymałem odpowiedzi, na pytanie, czy właściwie interpretuję zapisy ustawowe. W lutym 2016r przygotowałem projekt uchwały Rady Miasta, będącym wystąpieniem z tym samym zapytaniem do Ministra Finansów, jako argument podając bezczynność Prezydenta Miasta w tej sprawie. To w końcu zmotywowało: w pierwszych dniach marca 2016r Skarbnik Miasta wystosował zapytanie do Ministra Finansów, będące powtórzeniem mojej interpelacji z grudnia 2015r. W dniu 12 kwietnia 2016r przyszła odpowiedź od Ministerstwa Finansów podpisana przed Dyrektora Departamentu Finansów Samorządu Terytorialnego (Zdzisława Wasążnik). Jej istotą jest to, że podatek dochodowy od osób fizycznych opłacany w formie zryczałtowanej oraz z odpłatnego zbycia papierów wartościowych lub pochodnych instrumentów finansowych nie są wpływami (wyłączenie), w których gminy mają swój udział, przez co wypłacane kwoty gminnego udziału w wzmiankowanym podatku są odpowiednio niższe. Tak twierdzi Ministerstwo Finansów, na podstawie zapisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (z 1991r). Mam wątpliwości na bazie brzmienia art. 9 ust. 1 ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, który precyzyjnie instruuje, że rzecz dotyczy ogólnej kwoty wpływów z podatku dochodowego od osób fizycznych, bez żadnych wyjątków. Zapisy której ustawy są ważniejsze? Co w sytuacji, kiedy w części są sobie sprzeczne? Nie jestem prawnikiem, tylko poszukującym pieniędzy dla gminy K-K. Będę wnosił o to aby Prezydent Miasta pomógł rzecz wyjaśnić, ostatecznie dysponuje potencjałem Wydziału Finansowego. Kto wie, czy nie należy wystąpić z wnioskiem do Sejmu RP, aby w celu doprowadzenia do zgodności przepisów, zlikwidował wyłączenia opisane w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych. Czy zapisy nowej ustawy, gdy powstaje sprzeczność ze starszą ustawą, mają pierwszeństwo przed tą podjętą wcześniej? Pozdrawiam. Ryszard Masalski